KRZYSZTOF ZAJĄC

Witam,
mam na imię Magda, mam 33 lata i piszę w imieniu ukochanego Taty, który sam nigdy, nikogo nie prosił o pomoc, a całe życie ciężko pracował, by utrzymać naszą rodzinę. To cudowny, dobry i niezwykle pracowity Człowiek. Nie zdążył jeszcze przejść na emeryturę, a nasze dobre, poukładane życie legło w gruzach z powodu tej strasznej choroby.
Oto jego historia w dużym skrócie…
Mój kochany Tato - Krzysztof, lat 61.
Pierwsze objawy w marcu 2021r. – niewielki ból w prawym podżebrzu. Tata udał się do lekarza rodzinnego w celu wykonania usg, które nic nie wykazało. Następnie zaczęły pojawiać się skoki cukru na czczo. Tato przechorował covid, więc myśleliśmy, że to powikłanie w postaci początków cukrzycy. Z diety całkowicie został usunięty cukier, dzięki czemu poziom glukozy we krwi się unormował, a Tato zaczął chudnąć – i znowu myśl – odstawił cukier, więc normalne, że chudnie. Niestety to nie było normalne. Do czerwca tego roku Tato schudł 10kg – nic strasznego, ale w końcu zdecydował się na dokładne badania. Uzyskał skierowanie do szpitala i zaczęła się lawina, której podstawa to guz trzustki.
Po kilku dniach wielkiego załamania zebraliśmy się w sobie i razem z mężem, mamą i bratem postanowiliśmy zrobić wszystko, by pomóc Tacie. Zaczęły się konsultacje, wizyty… Kraków, Warszawa, Otwock… wszystko oczywiście prywatnie, a mimo karty DILO to ciągłe oczekiwanie. W końcu biopsja cienkoigłowa oraz gruboigłowa. Swoją drogą wielki ból… Tato wyszedł z sali i trząsł się z bólu, a mi łamało się serce.
Wynik biopsji: GRUCZOLAKORAK TRZUSTKI G2.
Tata został zakwalifikowany do chemii folfirinox. Na dzień dzisiejszy 05.09.22r. jest po trzecim wlewie. 07.09. ma być czwarty. Leczenie znosi w miarę dobrze, ale bywa osłabiony, często po chemii nie ma apetytu, ale nie poddajemy się. Po 6 chemii będzie tk i ocena, czy udało się zatrzymać rozsiew. Nie poddamy się tak łatwo… Nie ma takiej opcji…
W obecnej sytuacji nie ma jeszcze szans na operację… ale dojazdy na wizyty, prywatne konsultacje, nutridrinki, frebusiny, żywność recomed, białko protifar, żywność wysokiej jakości, suplementy, witaminy, kwasy omega – 3, leki (Tata choruje też na dne moczanową) - to wszystko kosztuje i, mimo że wszyscy poza Tatą pracujemy (ja, mój mąż, mama jest na emeryturze, Tata złożył wniosek o rente – na razie otrzymał pismo, w którym lekarz orzecznik uznał Go za osobę całkowicie niezdolną do pracy i samodzielnej egzystencji) bywa trudno. Zakupujemy też specjalne olejki wzmacniające z Hiszpanii, a koszt kuracji na miesiąc to ponad 4tys. złotych. Chcemy również zacząć stosować wlewy witaminowe, by wzmocnić Tatę – koszt jednego to około 400zł, odkwasić i oczyścić organizm, zakupić Oncofortan (389zł) na 15 dni lub Bi.Bran 1000 (1490zł) za 105 saszetek, lub LunaCol (257zł) itd. Koniecznie musimy też zrobić badanie genetyczne pod kontem mutacji genów BRCA1/BRCA2 oraz innych odpowiedzialnych za raka trzustki. Jeśli taka mutacja występuje u Taty, to będzie mu przysługiwało dodatkowe leczenie. Koszt badania w zależności od ilości badanych genów to 1500 lub 2400zł.
Tato chce żyć, a ja zrobię wszystko, by żył jak najdłużej i nie wyobrażam sobie, by miał nas opuścić… To najlepszy Tato pod słońcem… a ta ohydna choroba chce nam go zabrać, na co nie pozwolę!
Wszystkim ludziom Dobrego Serca z góry serdecznie dziękuję i proszę o pomoc w ratowaniu mojego Tatusia. Liczy się każda złotówka, modlitwa, dobre słowo… Dobro wraca!
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ DLA KRZYSZTOFA:
PRZEKAŻ PRZEZ PAYPAL:
lub
nr konta: 03 1050 1025 1000 0090 7328 2841
tytułem FON-SUB-ZAJ-02